Projekcja filmu „Zmróż oczy”

Projekcja filmu „Zmróż oczy”
Kiedy : 2011-12-07 godz. 20:00 do
Miejsce : sala widowiskowa JCK,ul.Bankowa 28/30
Impreza biletowana : Nie

Projekcja filmu „Zmróż oczy” - działanie realizowanie jest w ramach polsko-niemieckiego projektu „Od fundamentów po szczyty” 2010 - 2012. Projekcja odbędzie się 7 grudnia 2011 r., godz. 20.00 w Steinhaus e.V. Bautzen

Na tle opustoszałego gospodarstwa rolnego, któremu kamera nadaje egzotycznych i urokliwych kształtów, rozgrywa się historia pełna subtelnego humoru i ciepła. Dawny nauczyciel (Zbigniew Zamachowski) przyjął posadę stróża i pilnuje skromnych reliktów techniki rolniczej. Jego towarzystwo stanowią sugestywnie zarysowane postaci Głupka (Andrzej Mastalerz) i bezpretensjonalnego młodego mężczyzny (Rafał Guźniczak). Dołącza do nich rezolutna 11. latka (Olga Prószyńska), która woli azyl pośród łąk od nowobogackiego domu rodzinnego. Realizm fabuły jest jednak pozorny. Reżyser nie podąża utartym szlakiem. Znane schematy są jedynie osnową dla opowieści z pogranicza prawdy i baśniowej fikcji, powagi i groteski. Filmowi Jakimowskiego, z jego subtelnym humorem i błogim nastrojem, znacznie bliżej jest do „Amelii” czy „Gustów i guścików” niż do naturalistycznego „Cześć, Tereska”. Aktorzy grają na „cieniutkich strunach uczuć, półsłówek, skupiają się na wnętrzu”. Przewodzi w tym zwłaszcza postać odtwarzana przez Zamachowskiego. Pozornie przegrany, lecz w duchu konsekwentny myśliciel, który cierpliwie uczy swą podopieczną, jak pogodzić nieskrępowaną swobodę z uzależnieniem od innych, bliskich osób. Ten stróż z wyboru nie pozwala rozmaitym intruzom naruszyć granic swej wolności. Jego siła udziela się innym - czerpie z niej zarówno „Mała”, jak i jej pogubiona matka (Małgorzata Foremniak). Kreacja Zamachowskiego emanuje ciepłem i dobrem, które zjednują mu sympatię widza. „Stróż” znajduje bratnie dusze w postaciach wspomnianego „Głupka”, wyalienowanego, ale rozumnego obserwatora, którego zagrał mistrz drugiego planu - Andrzej Mastalerz oraz „Sosnoszczuka”, którego zagrał Rafał Guźniczak, niewątpliwe odkrycie aktorskie. Nostalgiczny i upajający zarazem klimat filmu jest w dużej mierze zasługą przepięknych zdjęć Adama Bajerskiego i Pawła Śmietanki oraz muzyki Tomasza Gąssowskiego. Film w krótkim czasie zdobył szereg nagród. Wyróżniono go m.in. prestiżową nagrodą krytyków FIPRESCI na festiwalu w Mannheim-Heidelbergu, który słynie z odkrywania nieznanych talentów, ale też „najbardziej demokratyczną” nagrodą publiczności podczas Lata Filmowego w Kazimierzu. Nagrody te oraz głosy krytyków pozwalają na wpisanie obrazu Jakimowskiego na listę najlepszych polskich filmów ostatnich lat, takich jak: „Dług”, „Cześć, Tereska”, „Edi” czy „Dzień świra”.

Głosy prasy
Sukces „Długu” i „Cześć, Tereska” dowiódł, jak bardzo czekaliśmy na kino, które skieruje kamerę na otaczający świat. Za Glińskim i Krauzem poszli następni, (...) debiutanci, którzy w złej rzeczywistości przywracają wartość dobra. (...) Zdanie „Wigilia jest zawsze wtedy, gdy tego chcemy” w ustach Henryka Gołębiewskiego („Edi”) brzmi wiarygodnie. Tak jak opowieść Zamachowskiego w „Zmruż oczy” o tym, że nic nie mija (...).
Przyzwyczailiśmy się, że młode polskie kino rzadko daje widzowi dzieła spełnione. (...) Najciekawszym debiutem ostatnich lat jest zapewne film „Zmruż oczy” Andrzeja Jakimowskiego (autor dokumentów „Wilcza 32”, „Dzyń, dzyń”) zrealizowany bez wsparcia telewizji i państwowych środków. (...) To coś więcej niż opowieść o przyjaźni dorosłego mężczyzny i kilkunastoletniej dziewczyny. „Zmruż oczy”, niczym pamiętny „żywot Mateusza”, toczy się niespiesznym rytmem, bez wywoływania tanich wzruszeń i głośnego śmiechu. Jak Munk, wczesny Kusturica czy Tanović w „Ziemi niczyjej”, Jakimowski mistrzowsko balansuje na granicy powagi i ironii, komedii i przejmującej tragedii. Bawi się kinem i oczekiwaniami widza, nie rozwikłuje niejasności. Tworzy świat zawieszony między realnością a umownością, konkretną historią a przypowieścią, życiem a baśnią. (...) Dawno nie czułem, by polski reżyser traktował mnie, widza, tak serio.
Jakimowski szuka w „Zmruż oczy” języka oryginalnego i nieoczywistego. Być może najważniejszy jest zresztą ton, który znaliśmy dotąd z filmów Czechów: ciepły, wyrozumiały, przejmujący, ale też zabawny i ironiczny. („Gazeta Wyborcza”)
Kto po pierwszych próbach kina niezależnego nie wierzył, że na tej drodze mogą powstać wartościowe filmy, w tym roku mógł nie bez ulgi stwierdzić, że się mylił. (...) Wspominam o tym, bo oto pojawił się następny niezależny - „Zmruż oczy” Andrzeja Jakimowskiego - który bez stosowania szczególnych względów, należnych podobno „niezależnym”, może być uznany za jeden z ciekawszych filmów (nieważne, z której szuflady), jakie u nas ostatnio powstały. (...)
Film zaczyna się obrazami tak niezwykłej piękności, że stanowią coś więcej niż zachętę. Są obietnicą, zobowiązaniem - i to zobowiązanie zostaje dotrzymane. Uroda plastyczna filmu zbudowana została z tworzywa na pozór skrajnie niewdzięcznego: jakiś długi barak, jakieś szopy, jakieś rupiecie rozrzucone na majdanie. Jesteśmy w zapadłym kącie Polski, gdzieś blisko wschodnich granic. Zaszył się tutaj miłośnik starożytnych greckich poetów. (...)
Reżyser jakby bawił się oczekiwaniami widza, a więc w istocie schematami, przyzwyczajeniami. Ze zręcznością żonglera miesza elementy i sytuacje realistyczne i surrealistyczne, kreując świat jednocześnie trzeźwy i zwariowany, możliwy i wymyślony, z kina i własny. („Kino”)
O uroku filmu przesądza złożona relacja między dziewczynką a jej nauczycielem: on potrafi otworzyć ją na wartości obce materializmowi jej rodziców, a ona fascynuje się jego buntem, ale też z satysfakcją pastwi się nad jego dziwactwami. (...) Ta drwiąca i lakoniczna historia, przypominająca wczesne filmy Milosza Formana, porusza jeszcze długo po zakończeniu. („Chicago Reader”)
Polski reżyser (i autor scenariusza) Andrzej Jakimowski wybrał, jak wczesny Polański, formę surrealistycznej paraboli, by pokazać z godną podziwu lekkością i humorem w filmie „Zmruż oczy” swój kraj pomiędzy letargiem a kapitalistycznym wymarszem w nowobogactwo. Wizualne piękno tego obrazu jest poruszające. („Titel Magazin fur Literatur und Film”)
Niebieskie niebo, jasne światło. Pojawia się również blond kobieta w niebieskiej sukience. Raz chodzi bez celu tam i z powrotem, raz siada przed zniszczonym magazynem, gdzieś na polskiej wsi, gdzie nuda i słoneczny nastrój są ze sobą nie do odróżnienia zmieszane. Sukienka powiewa na wietrze. Trwa to tak przez kilka minut bez słów. Nagle, po jednym nieostrożnym kroku, sukienka zaczyna płonąć - mężczyzna, który pozwolił sobie zgolić włosy na Bruce’a Willisa, przytomnie zdziera płonąca sukienkę i ją gasi...
Powinno się samemu to przeżyć, by uwierzyć, że ta scena, z filmu Andrzeja Jakimowskiego „Zmruż oczy”, dzięki napięciu zbudowanemu mimo spokojnego tempa, była najmocniejszym akcentem kinowym tegorocznego, kończącego się już konkursu
(Z 51. Festiwalu Mannheim-Heidelberg. „Frankfurter Rundschau”)

Jakimowski tworzy świat zawieszony między realnością a umownością, ubiera filmową rzeczywistość w cudzysłów, chroniąc jednak to, co najważniejsze - autentyzm. Oglądając „Zmruż oczy”, ma się wrażenie, że reżyser chce powiedzieć widzom coś ważnego tonem ciepłym, pozbawionym na szczęście naiwności i patosu. (...) Bawi się konwencjami, prowadzi opowieść wbrew oczekiwaniom widzów, celowo zapowiada i nie spełnia. (...) Jakimowski traktuje widza poważnie - tworzy więc świat nieoczywisty, w którym najważniejsze okazuje się to, co niedopowiedziane. Fakt, że ten właśnie film wygrał głosowanie publiczności w Kazimierzu (...) przywraca wiarę w to, że dobre, polskie kino, które ma coś ważnego do powiedzenia, wciąż może liczyć na swoich widzów. („Gazeta Wyborcza”)

Dodaj komentarz

komentarzy : 0

Brak komentarzy. Skomentuj pierwszy!

E-mail
Tytuł (*)
Treść (*)
(*) Pola wymagane